Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza w 19. Niedzielę po Trójcy Świętej w kościele Zbawiciela w Sopocie dnia 7 października 2018 roku.
Tekst kazalny:
13.Cierpi kto między wami? Niech się modli. Weseli się kto? Niech śpiewa pieśni. 14.Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim. 15.A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone. 16.Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. (Jk 5,13-16 ).
Drogi Zborze, Siostry i Bracia w Panu,
My, ewangelicy, mamy swoisty problem z Listem Jakuba. A dlaczego? Dlatego, że nasz Reformator, gdy tłumaczył Biblię, gdy dokonywał egzegezy, stwierdził nie raz, że List św. Jakuba nie pasuje do nauczania św. Pawła. Nazwał nawet ten list słomianym listem, który zapala się i za chwilę gaśnie – nie ma w sobie autentycznej mocy. To było zdanie teologa, człowieka wiary, ale człowieka, który również mógł się mylić. I dlatego zauważmy, że Luter wbrew swoim intuicjom i głębokiej egzegezie nie usunął tego, ani żadnego innego pisma z kanonu Pisma Świętego, gdyż kanon, który został ustalony w starożytnym Kościele w postaci 39 starotestamentowych i 27 nowotestamentowych ksiąg, jest nienaruszalny. To właśnie głosi nauka Sola Scriptura – że to nie my jesteśmy ponad Pismem, ale, że Pismo jest ponad nami. I to my musimy się w to Pismo wsłuchiwać, nawet wtedy, gdy wydaje się nam niezrozumiałe, trudne i mamy swoje intuicje, albo nawet ogromną, potężną wiedzę, stojącą za takimi, czy innymi tezami. Dlatego wciąż cytujemy List św. Jakuba i wciąż się do niego odwołujemy.
Może warto przypomnieć dlaczego Luter sformułował taką, a nie inną tezę. Dlatego, że w Liście św. Jakuba kładziony jest szczególny nacisk na dobre uczynki, na czynienie uczynków dobrego, które w ten sposób mają zaskarbić nam Bożą łaskę. I o ile ta pierwsza część tezy jest dla wszystkich zrozumiała, o tyle wiemy doskonale, że kłóci się ta druga część z nauką o usprawiedliwieniu wyłącznie z łaski przez wiarę. Ale, gdy spojrzymy w całości na List św. Jakuba, to zauważymy, że może on być przeciwwagą do pewnych niebezpiecznych tendencji, które miały miejsce w chrześcijaństwie dawniej i dzisiaj. Mianowicie do stwierdzenia, że skoro mamy łaskę, to etyka już nie ma znaczenia. Skoro jesteśmy usprawiedliwieni w Jezusie, to nasze uczynki są drugo, albo trzecioplanowe. Niech więc List św. Jakuba będzie swoistym memento, że w życiu chrześcijanina, usprawiedliwionego w Chrystusie, dobre czyny wciąż mają znaczenie. Dlatego jeśli spojrzymy na etykę reformacyjną, to znajdziemy w niej taką formułę: fides per caritatem efficax – wiara czynna poprzez miłość. Wiara bez uczynków jest martwa i to jest właśnie myśl św. Jakuba. Możemy więc powiedzieć, że Reformator zagalopował się trochę w swojej emocjonalnej osobowości. Powinniśmy zatem wciąż do tego Listu sięgać, który mówi nam o mocy chrześcijańskiego działania i również o mocy uczynków, czynów wiary.
Taki czynem jest również zaangażowanie w modlitwę. Apostoł Jakub daje nam bardzo silny przekaz: „wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego”. Modlitwa, to nie tylko działanie terapeutyczne. Modlitwa to rzeczywistość, w której żyjemy. I dzisiaj Jakub wzywa nas wszystkich do modlitwy, każdego z osobna i wspólnotę nas, zgromadzonych w kościele, na spotkaniach biblijnych, na próbach chóru, na lekcjach religii, spotkaniach młodzieżowych, spotkaniach koła pań, spotkaniach wykładowych. Wszędzie tam, gdzie jesteśmy, chcemy rozpocząć nasze działanie modlitwą. Nie rytuałem, który nie ma znaczenia! Nie pustymi znakami! Ale modlitwą, która, jak wierzymy, może zmieniać rzeczywistość, może zmieniać nas i innych.
Apostoł mówi, że modlitwa powinna być obecna w szczególnie takich momentach życia jak: cierpienie, radość, choroba. Apeluje o modlący się Kościół, który musi rozpoznać działanie łaskawego Boga wśród siebie i w modlitwie prosić o dobre relacje i dziękczynnie. Kościół musi wierzyć w siłę modlitwy, musi żyć modlitwą. Bo jeśli w Kościele zrezygnujemy z modlitwy, to czym będziemy się różnić od jakiegoś stowarzyszenia, czy klubu ludzi skupionych wokół pewnych idei? Właśnie modlitwa daje Kościołowi wielką siłę i wielką moc, ale tylko wtedy, Drodzy, gdy wierzymy, że ona tę moc ma, że nie jest tylko pustym rytuałem. Dlatego, gdy spotykamy się na parafialnych spotkaniach, trzeba się na chwilę wyciszyć, muszą umilknąć rozmowy i musi nastąpić koncentracja na modlitwie, której znakiem są złożone ręce, albo, jak w tradycji żydowskiej, otwarte ręce, które są gotowe na działanie Ducha Świętego. Przyjęcie odpowiedniej postawy jest znakiem naszej gotowości na zewnętrzne działania, że te słowa nie wypowiadamy gdzieś w pustkę, w próżnię, ale że są one usłyszane, usłyszane przez samego Boga, nawet wtedy, gdy nam się wydaje, że nikt nas nie słyszy i nikt nas nie wspiera. I tak jest właśnie bardzo często w chorobie, której Jakub poświęca szczególną uwagę. „Modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego (…) Przywołajcie starszych zboru i niech się modlą nad nim”. To zachęta do tego, by we wspólnocie powierzać sobie nawzajem troski i być z tymi, którzy się najgorzej mają, w sposób szczególny z chorymi. Apostoł Jakub przywołuje tutaj zwyczaj namaszczania chorych oliwą w imieniu Pańskim. I są różne interpretacje tego działania. Jedna mówi, że w tym zdaniu Apostoł nie podważa praktyk leczniczych, bo namaszczanie oliwą w tamtych czasach było sposobem leczenia, jednym z najwłaściwszych. Zatem nie jest tak, jak chcą głosić niektórzy współcześni szarlatani, że zostawiamy medycynę, modlimy się i przyjdzie uzdrowienie. Namaszczanie jest działaniem medycznym, zgodnie z najlepszą wiedzą tamtych czasów, taką jak dzisiaj chemoterapia, czy radioterapia. Nie należy jej wykluczać, ale wspierać modlitwą. Mamy wspierać człowieka z dwóch stron, bo biblijny obraz homo sapiens, to obraz istoty psychosomatycznej, składającej się z ciała i duszy. To nie są odłączone od siebie elementy, ale coś, co jest integralnie i nierozłącznie ze sobą związane. Dlatego, gdy mówimy o eschatologii, nauce o rzeczach przyszłych i mówimy o zmartwychwstaniu, to nie głosimy zmartwychwstania dusz i wędrówki dusz, ale głosimy zmartwychwstanie ciała, całego człowieka, bo jesteśmy istotami psychosomatycznymi i takimi staniemy przed Bogiem. Przemienieni, nie wiemy jak, ale nie będzie to byt czysto inteligibilny, czyli gołe dusze. Bóg stworzył człowieka, ulepił go z gliny, połączył w nim dwa wymiary i jesteśmy cały czas w tych dwóch wymiarach: cieleśni i duchowi, tak jak cielesny i duchowy był sam Jezus Chrystus. Tę więź, między tymi dwoma wymiarami, podkreślił tak bardzo sobór w Chalcedonie z nauką o chrystologii, mówiącą, że to, co ludzkie i to, co Boskie, w Chrystusie było w doskonałej jedności.
Nauczanie Jakuba nie jest więc wbrew medycynie, wbrew naszej najlepszej racjonalnej wiedzy, ale jest czymś, co wzmacnia nasze metody leczenia. Modlitwa jest wyrazem naszej solidarności i wiary w to, że Bóg może zmieniać rzeczywistość. Jestem przekonany, że wielu z nas, większość, doświadczyła w życiu czegoś, co można nazwać Bożym wstawiennictwem, Bożym działaniem. Coś, co było niezrozumiałe, niejasne, nagle nabrało innego sensu, głębszego, poczuliśmy się dotknięci Bożą obecnością. Może to właśnie była modlitwa przyczynna? Bo wiele może modlitwa sprawiedliwego, tego, który wierzy.
Jak wiemy Jakub był głęboko wierzącym Żydem, bardzo utożsamiał się ze swoją żydowską tradycją. A po hebrajsku sprawiedliwy to „cadik” – ten, który jest w mocy modlitwy, który żyje modlitwą, swoją wiarą. Nie sprawiedliwy ze swoich uczynków, bo oczywiście to jest niemożliwe, ale budujący sprawiedliwość, dobro, wokół siebie. Jeśli więc mówimy, że wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego, to jest to prawdziwe, bo wierzymy, że trwanie w modlitwie ma znaczenie. Buduje nie tylko nas, indywidualnie, nas, jako wspólnotę, ale również tego, który jest w modlitwie Bogu powierzany. W niektórych parafiach na Śląsku Cieszyńskim oprócz grup, które istnieją w naszej parafii, są grupy modlitewne. Ludzie spotykają się w domach, albo w plebanii, by powierzać Bogu problemy, które są na świecie, które są lokalnie, w parafii i w poszczególnych domach i u danych ludzi. Spotykają się tylko na modlitwie, by wzmacniać się w modlitewnym trwaniu w Bogu, bo wierzą, że wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. To taki znak dla naszej ewangelickiej tożsamości, że modlitwa ma wielkie znaczenie i może naprawdę góry przenosić.
Jeśli więc dzieje się z nami coś złego, „cierpi kto między wami? Niech się modli” – mówi Apostoł Jakub – cierpi duchowo, cieleśnie, cierpią jego relacje, cierpi z powodu warunków pracy, warunków życia, różny wymiar może mieć ludzkie cierpienie, to niech będzie w nas obecna wtedy modlitwa. Modlitwa nie tylko za nas samych, ale i za innych, za tych, którzy nam dodają cierpienia, którzy są jego powodem, by zmienili swoją optykę, swoje podejście do świata. Być może pojedyncza modlitwa niczego nie zmieni i nawet ta, która ma miejsce przez tygodnie, czy miesiące, ale nie powinniśmy w niej ustawać i prosić jedni drugich o modlitwę. Tak wielu z was w momentach trudnych, kryzysowych, prosi mnie o modlitwę, bym zawołał do Boga w waszym imieniu. Czynię to zawsze w mojej wieczornej modlitwie, powierzając tych, których Bóg mi powierzył i w sposób szczególny prosząc o tych, którzy o taką modlitwę się zwracali. I wierzę, że te słowa są przez Boga wysłuchiwane, choć wiem, że nie zawsze są tak wysłuchiwane, jak my byśmy tego właśnie chcieli. Ale też wierzę, że naprawdę wiele może modlitwa sprawiedliwego – i myśląc o sprawiedliwym absolutnie nie myślę o sobie, ale o Kościele. Bo Kościół jest rzeczywistością cadyków, tych, którzy są sprawiedliwi, którzy się modlą i wtedy w społeczności Kościoła ta modlitwa może mieć jeszcze większe znaczenie. Pozwólmy więc, by Bóg działał w naszym życiu, by słowa modlitwy do Niego docierały z jak największej liczby ust i umysłów, i by w nas była głęboka wiara, że wiele może modlitwa sprawiedliwego.
AMEN.