Tekst kazania wygłoszonego przez ks. bp. Marcina Hintza w kościele Zbawiciela w Sopocie w Niedzielę Przedpostną Estomihi dnia 27 lutego 2022 roku.
Tekst kazalny: Mk 8,31-38 – przekład Biblii Ekumenicznej
- Potem zaczął ich nauczać, że Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć, że zostanie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i nauczycieli Prawa, że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie.
- A mówił o tym otwarcie. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął stanowczo odwodzić od tego.
- Lecz On odwrócił się, spojrzał na swoich uczniów i ostro skarcił Piotra, mówiąc: Idź za Mną, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie!
- Następnie przywołał do siebie tłum wraz ze swoimi uczniami i powiedział: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje.
- Kto bowiem chce swoje życie zachować, utraci je, a kto utraci swoje życie z Mojego powodu i dla Ewangelii, ten je ocali.
- Co pomoże człowiekowi, jeśli cały świat zyska, a na swojej duszy poniesie szkodę?
- Co może dać człowiek w zamian za swoją duszę?
- Kto się bowiem wstydzi Mnie i Moich słów wobec tego wiarołomnego i grzesznego pokolenia, tego Syn Człowieczy będzie się też wstydził, gdy przyjdzie w chwale swojego Ojca razem ze świętymi aniołami.
Siostry i Bracia w Panu,
Markowa Ewangelia według naszej najlepszej wiedzy jest tą najstarszą, a zarazem najkrótszą – liczy zaledwie 16 rozdziałów. Egzegeci od czasów starożytnych bardzo precyzyjnie pokazują jej podział. Mamy więc najpierw działalność Jezusa na terenie Galilei, potem drogę w kierunku Jerozolimy i wreszcie Jego działalność w Jerozolimie, zakończoną paradoksalnym zwycięstwem. Nasz dzisiejszy biblijny tekst znajduje się na początku drugiej części tej najstarszej Ewangelii, która bywa też nazywana „Pamiętnikami Piotra”, bo to od niego Jan Marek pozyskał całą tę wiedzę – wszak nie był on świadkiem działań Jezusa i Jego słów. Z kręgu Piotra i jego uczniów uzyskał tę wiedzę z prazboru w Jerozolimie i spisał w 16 rozdziałach.
Dlaczego mówi się, że właśnie Piotr jest tak ważny w tej Ewangelii? Bowiem we fragmencie bezpośrednio poprzedzającym dzisiejszy tekst znajdujemy wyznanie Szymona Piotra o tym, że Jezus jest Mesjaszem. I ten punkt, to wyznanie, w samym środku Ewangelii, uważane jest za najważniejsze z przesłań tego właśnie dzieła. Szymon Piotr wypowiada w imieniu uczniów fundamentalną prawdę wiary. Rozpoznaje w Jezusie, narodzonym w Betlejem, Tym, który dorastał w Nazarecie, Mesjasza, Pomazańca, czyli po grecku mówiąc – Chrystusa. Widzi Go jako wielkiego zwycięzcę. Niektórzy widzą Go jako Tego, który weźmie miecz i siłą, wojną, wypędzi Rzymian z Jerozolimy. A tutaj Jezus mówi o zupełnie innej wizji mesjaństwa, powiązanego z cierpieniem, a Żydzi nie takiego Mesjasza przecież oczekiwali. Dlatego bezpośrednio po tym wielkim wyznaniu Piotra, Jezus, w słowach, które my czytamy, pokazuje prawdziwą drogę. Wskazuje na konieczność pójścia do Jerozolimy, na mękę, pasję i śmierć. Ale nie mówi wyłącznie o tym, co bolesne, bo w tym pierwszym zdaniu czytamy: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć, że zostanie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i nauczycieli Prawa, że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. Tak więc nie jest to przesłanie tylko Mesjasza cierpiącego i przybitego do krzyża, ale Tego, który żyje, bo zmartwychwstał. Jezus ukazuje siebie w tradycji Izajaszowej, jako cierpiącego sługę, do którego Bóg przyznaje się w Jego odrzuceniu przez ludzi.
Ta wizja kłóci się często i z naszymi koncepcjami. Ludzie często chcieliby inaczej widzieć Boga i Jego działanie w świecie. Chcieliby, by przyszedł, zmienił ludzkie porządki siłą, mocą i mieczem. To postawa Piotra, który, gdy usłyszał słowa Jezusa o pójściu do Jerozolimy, bierze swojego Nauczyciela na osobność i próbuje przekonać Go, że to jest niewłaściwa wizja, niewłaściwa droga. Piotr wpisuje się w wyobrażenia swoich czasów i ukazuje pewien typ myślenia o Boskości. Jezus przecież nie mówi tylko o drodze cierpienia, o krzyżu, ale o zmartwychwstaniu! A co słyszy Piotr? Tylko negativum, tylko ból, cierpienie, śmierć. Nie jest w stanie rozpoznać słów Jezusa o tym trzecim dniu. W swoim myśleniu, stereotypach, emocjonalny Piotr nie jest w stanie przekroczyć rubikonu. I postanawia wziąć sprawę w swoje ręce, zmienić bieg dziejów, zmienić wizję, którą ma sam Mistrz i Nauczyciel. I to jest krok za daleko. Ta postawa Piotra spotyka się ze zdecydowanym działaniem Jezusa. W tłumaczeniu Biblii Ekumenicznej, bardzo dokładnym, mamy słowa idź za mnie szatanie, a nie idź precz ode mnie szatanie – jak zwykle to tłumaczyliśmy – dlatego, że nie myślisz o tym, co Boże, tylko o tym, co ludzkie. Dla jednego z przywódców kręgu Dwunastu to musiało być bardzo bolesne. Jezus określa Piotra nie w kategoriach ludzkich: „mylisz się, błądzisz”, ale nazywa go szatanem, czyli tym, którego myśli są wrogie Bogu, przeciwne, mają przeciwny biegun. Zatem szatańskie jest to w nas, co czyni z nas Bożego przeciwnika. Jezus nie ma innego wyjścia, jak tylko powiedzieć Piotrowi wprost, jaka jest jego postawa. A prawdziwy uczeń powinien to słowo Jezusa przyjąć.
Nasz tekst idzie dalej. Zmienia się otoczenie. Marek pisze o tłumach, do których Jezus zaczyna przemawiać. Mówi im dokładnie to samo, co powiedział w zamkniętym kręgu uczniów. I dodaje drogę naśladowania. Kto chce naśladować Jezusa musi zgodzić się na drogę, która jest powiązana z cierpieniem i odrzuceniem. Wędrowanie za Jezusem, czyli naśladowanie, „Nachfolge”, jak napisał to w roku 1937 Dietrich Bonhoeffer, to pójście drogą radykalnej decyzji, wbrew światu. Słyszymy słowa Jezusa: „jeśli ktoś chce za mną pójść…” – to nie jest przymus, to nie jest nakaz, ale użyty tryb pokazuje nam, że jest to zaproszenie. Mamy taką możliwość: pójść za Jezusem, odpowiedzieć na Jego zaproszenie, ale konsekwencją tego jest zmiana systemu patrzenia, przewartościowanie reguł naszego postępowania, w których postępujemy. W „Nachfolge” odnajdujemy motyw samozaparcia się. Jezus mówi „musisz zaprzeć się samego siebie”, a to oznacza gotowość do rezygnacji własnego Ja w zakresie dotyczącym naszej grzeszności. To nie jest odpodmiotowienie, zgubienie naszej tożsamości, ale upamiętanie się i rezygnację z tych naszych działań, rezygnację z naszych planów, które prowadzą człowieka do grzechu, do zburzenia relacji z Bogiem. Drugi motyw, o którym mówi Jezus, to wzięcie na siebie swojego krzyża. Wiemy, że oznacza to nie mniej, nie więcej, niż wędrowanie z Jezusem w Jego drodze i w Jego doświadczeniach, a także, gdy przyjdzie taki moment, może to być śmierć, czego doświadczył Dietrich Bonhoeffer. Jezus naucza nas w pytaniach i odpowiedziach, pokazuje na czym polega droga pójścia za Nim. I kończy przestrogą: „Kto będzie się wstydził Mistrza z Nazaretu, Jezusa Chrystusa, tego i On będzie się wstydził, gdy powtórnie przyjdzie w chwale Boga, Ojca”. Nie odczytujmy tej przestrogi jedynie w kontekście negatywnym, ale odnajdźmy ten tekst jako motywację do prawdziwego naśladowania, takiego, jakie uwspółcześnił w swoim tekście Dietrich Bonhoeffer dwa lata przed wybuchem wojny.
To jest tekst, Boże Słowo, które musimy, chcemy, odnieść do naszej rzeczywistości – do końca lutego 2022 roku i w konkretnym miejscu, w Europie środkowej i wschodniej. Przywołajmy najpierw wiersz dokładnie sprzed 80 lat:
Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem.
Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował.
Nikogo już nie było.
Te słowa, ten wiersz, napisał w Dachau ks. Martin Niemöller, urodzony w 1892 roku, niemiecki duchowny luterański, członek Kościoła Wyznającego. Wiersz został napisany w obozie dokładnie 80 lat temu. Paradoksalne jest to, że młody Niemöller był niemieckim nacjonalistą, służył w marynarce wojennej, a po I wojnie światowej był nawet dowódcą u-bota. Widząc zmiany, niezadowolony z kierunku działania Niemiec – kierunku demokracji paradoksalnie – podejmuje studia teologiczne i zostaje ordynowany na księdza. W latach 30-tych popiera Adolfa Hitlera i jest zwolennikiem NSDAP. Aż do pewnego momentu, gdy zaczyna rozpoznawać sytuację, gdy rażą go ustawy norymberskie, które wykluczają osoby pochodzenia żydowskiego z chrześcijańskich Kościołów. W życiu tego człowieka następuje przełom, rozpoznanie rzeczywistości, aż Niemöller staje się czołową postacią ruchu oporu. Luteranin Niemöller, wspólnie z ewangelicko-reformowanym Karolem Barthem, tworzą „Deklarację z Barmen”, która odrzuca możliwość współpracy ewangelików z nazistami, z narodowym socjalizmem. Tworzą Kościół Wyznający, który odcina się od tych, którzy współpracują z hitlerowcami, nazywając ich odstępcami od wiary. Niemöller już w 1935 roku zostaje po raz pierwszy aresztowany. Z historii wiemy, że cudem przeżył obóz koncentracyjny. W czasie pobytu w obozach rozpoznaje, że Kościół nie może służyć tylko jednemu ludowi, ale musi służyć wszystkim, działając na rzecz obalenia granic między państwami, likwidacji różnić rasowych i ideologicznych. Uznaje też, że to niemieckie Kościoły, niemieccy chrześcijanie, ponoszą dużą część odpowiedzialności za dojście nazistów do władzy i za II wojnę światową. Po wojnie zostanie wybrany na zwierzchnika Kościoła krajowego Hesji-Nassau, staje się zwolennikiem radykalnego pacyfizmu, umiera w wieku 92 lat w roku 1984, zostając uznanym – obok Dietricha Bonhoeffera – za tego, za tych, którzy uratowali twarz niemieckiego ewangelicyzmu w czasach hitleryzmu.
Co mówi nam to świadectwo życia w konfrontacji z dzisiejszym tekstem Markowej Ewangelii? Co ono nam mówi w kontekście dzisiejszego czasu? Że często droga pójścia za Jezusem wiąże się z wielkim ryzkiem i podjęciem decyzji, co do których nie mamy pewności, że tu na ziemi przyniosą nam pokój i dobrostan. Niemöller został cudowanie uratowany przed śmiercią pod koniec wojny. Bonhoeffera nikt nie uratował, na osobisty rozkaz Hitlera został zamordowany. Niemöller po wojnie swoją postawą pokazał, że można przetrwać najgorsze, odnaleźć pokój i składać świadectwo innym. Pokazał, jak wielką wartością dla chrześcijan powinien być pokój. Niektórzy mówią, że niektóre jego zachowania po II wojnie światowej na rzecz pokoju były często naiwne, ale dla niego najistotniejsze było, by budować mosty, a nie barykady, by dbać o pokój na świecie wszelkimi dostępnymi chrześcijanom środkami.
Dzisiejszy tekst wzywa więc nas do postawy świadectwa, do postawy naśladowania Chrystusa i gotowości ponoszenia odpowiedzialności za to wszystko, co w tym kontekście uczynimy.
Amen.