Kazanie wygłoszone przez ks. Marcina Rayssa w kościele Zbawiciela w Sopocie w Środę Popielcową dnia 2 marca 2022 roku.
Tekst kazalny: 2 Mż 32,1-6.15-20 – Przekład Biblii Ekumenicznej
- A gdy lud widział, że Mojżesz spóźniał się z zejściem z góry, zgromadził się przed Aaronem i powiedział do niego: Zrób nam bogów, którzy pójdą przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, człowiekiem, który wyprowadził nas z ziemi egipskiej.
- Aaron odpowiedział: Zdejmijcie złote kolczyki, które mają w uszach wasze żony, synowie i córki, i przynieście do mnie.
- Cały lud pozdejmował więc złote kolczyki, które miał w uszach, i przyniósł Aaronowi.
- Wziął je z ich rąk, wyrzeźbił posąg rylcem i sporządził odlew cielca. Wtedy oświadczyli: Izraelu, oto są twoi bogowie, którzy wyprowadzili cię z ziemi egipskiej.
- Widząc to Aaron, zbudował przed nim ołtarz i ogłosił: Jutro będzie święto na cześć PANA.
- Wstali więc wcześnie rano, złożyli ofiary całopalne i przynieśli ofiary wspólnotowe. Potem lud usiadł, jadł i pił. Później wstali, aby się bawić.
- Mojżesz odwrócił się i zszedł z góry, a w ręku miał dwie tablice Świadectwa, zapisane po obu stronach.
- Tablice te były dziełem Boga i pismo również było pismem Boga, wyrytym na tablicach.
- Jozue usłyszał wtedy odgłos okrzyków ludu i powiedział do Mojżesza: Wrzawa wojenna w obozie!
- On zaś odpowiedział: Nie jest to odgłos zwycięstwa, i nie jest to odgłos klęski. Słyszę śpiew.
- A gdy Mojżesz zbliżył się do obozu i zobaczył cielca i tańce, rozgniewał się, rzucił tablice, które trzymał w rękach, i potłukł je u stóp góry.
- Wziął cielca, którego zrobili, i spalił go w ogniu, starł na proch, wsypał do wody i kazał wypić Izraelitom.
Drogie siostry i drodzy bracia w Panu Jezusie Chrystusie!
Dziś bardzo ważny dzień w naszym liturgicznym kalendarzu. Środa Popielcowa. W naszym Kościele jest
to też „Dzień Pokuty i Modlitwy”, którym rozpoczynamy czas pasyjny, czas Postu. Bo właśnie od pokuty, od postu, powinien rozpoczynać się ten najważniejszy czas w kalendarzu chrześcijańskim, jakim jest czas pasyjny przypominający nam historię męki i śmierci naszego Pana, Jezusa Chrystusa, czyli historię zbawienia człowieka.
Dziś już wiemy, że czas pasyjny Anno Domini 2022 nie będzie taki, jak zawsze. W tym okresie podkreślamy szczególnie potrzebę duchowego wyciszenia, refleksji nad naszym postępowaniem, odnowy sumienia. Lecz jak człowiek w ciszy ma kontemplować Boże Słowo, gdy z duszy wyrywa się krzyk rozpaczy na widok bomb i rakiet spadających na ludzkie głowy!? Zamiast cichej pokutnej modlitwy niejeden z nas ma ochotę rozedrzeć szaty, założyć wór pokutny, usiąść w popiele niczym Hiob i głośno lamentować, płakać z rozpaczy, bólu i przerażenia. Jak mamy skupić się na rozważaniu, mówiącym nam o potrzebie upamiętania i żalu za nasze grzechy, gdy na widok płaczących dzieci uciekających przed okrucieństwem wojny i rozdzielonych rodzin, wszyscy, cały świat, widzimy de facto tylko jednego winnego grzechu tej wojny i jako społeczność Zachodu wzywamy tylko jeden naród do upamiętania…?
Lecz właśnie na tym polega dzisiejszy dzień, dzień pokuty i modlitwy, by symbolicznie popiołem posypać własną głowę, by pokutować i zanosić modlitwę za nas samych, za nasz naród i za grzechy całej ludzkości, która nie uczy się na błędach i od wieków popełnia wciąż te same przewinienia – wobec Boga i wobec drugiego człowieka. Grzech pychy, grzech obojętności, grzech milczenia, grzech zamachu na ludzkie życie – największa świętość, największy dar, jaki otrzymaliśmy od Boga. Tych grzechów, jako cywilizacja śmierci, która wytworzyła broń powszechnej zagłady, wszyscy jesteśmy współwinni…
Oto brat podnosi rękę na brata…, co w kontekście Rosji i Ukrainy często ma wymiar dosłowny, a nie tylko przenośny, gdy z ust gadających głów rosyjskiej propagandy padają słowa o „bratnim narodzie ukraińskim”. Słyszałem bowiem, Drodzy, historię jednego z żołnierzy rosyjskich, młodego chłopaka, spadochroniarza, którego w desancie zrzucono na teren Ukrainy, mówiąc mu, że to kolejne ćwiczenia. Kiedy wylądował i zorientował się na jakim terytorium jest i o co tak naprawdę chodzi, przerażony wyjął telefon i zadzwonił do swojej cioci mieszkającej na wschodzie Ukrainy, i drżącym głosem powiedział: „ciociu, nie wiem co się dzieje, oni nam każą do was strzelać, ja nie chcę, co ja mam zrobić…?”. Ta krótka historia dopełnia obraz dramatu, którego jesteśmy świadkami od kilku dni.
Wojna, która wybuchła w środku Europy, tak blisko naszej granicy, uświadomiła nam na nowo, że na świecie nieustannie przelewana jest krew niewinnych, że łamane jest nieustannie piąte przykazanie. W symboliczny sposób te dwie kamienne tablice z Dekalogiem, które Mojżesz otrzymał od Boga, by zanieść je ludowi, wciąż są przez nas tłuczone. Połamane kawałki złamanych przykazań Wszechmogącego nosimy w sercu, jako świadectwo naszego grzechu. A jeśli dzieje się to nieustannie, jeśli nasz taniec wokół złotego cielca wciąż trwa, toteż nieustannie potrzebna jest pokuta, co nasz Reformator, Marcin Luter, podkreślił w pierwszej tezie spośród 95, które napisał i przybił do drzwi kościoła w Wittenberdze w 1517 roku: Gdy Pan i Mistrz nasz, Jezus Chrystus, powiada: „Pokutujcie”, to chce, aby całe życie wiernych było nieustanną pokutą.
Dziś, w Środę Popielcową, te słowa powinny uderzyć nas szczególnie mocno. „Oto idziemy do Jerozolimy” słyszymy i jest to zaproszeniem, byśmy i my podjęli pasyjną wędrówkę, towarzysząc Chrystusowi na drodze cierpienia, byśmy poznali, jak wielkim darem dla ludzkości jest Jego śmierć krzyżowa. Bo On cierpiał za nasze grzechy, za nasze przewinienia złożył ofiarę, by wyrwać ludzkość z ślepoty, by wstrząsnąć naszym sumieniem, by przerwać nasz taniec wokół złotego cielca i zgromadzić nas wszystkich wokół swojego krzyża. Dlatego jedyną naszą odpowiedzią na to, co On dla nas uczynił, jest pokuta, jest wyruszenie z Nim w drogę do Jerozolimy, do czego nasz Pan wzywa nas w tym biblijnym haśle tygodnia, które nam towarzyszy.
Rozpoczynając zwiastowanie Ewangelii Pan Jezus powiedział: nawróćcie się i wierzcie Ewangelii, albo jak w innym przekładzie czytamy: upamiętajcie się i wierzcie Ewangelii (Mk 1,15). I właśnie tak tłumaczymy słowo „pokuta” w ewangelickim rozumieniu – jako upamiętanie, czyli nawrócenie się! Nieustanna pokuta wiernych, całe życie, które ma być pokutą, to ciągły proces zwracania się ku Bogu, to uświadamianie sobie wciąż na nowo naszego grzechu, który budzi w nas skruchę i bojaźń, by następnie za sprawą wiary móc przyjąć z Bożej łaski rozgrzeszenie i pociechę. Nawrócenie się to nie wydarzenie jednorazowe, należące do przeszłości. Ono musi „dziać się” tu i teraz, w każdym momencie naszego życia.
Drodzy umiłowani, wczytując się w dzisiejszy tekst biblijny z Księgi Wyjścia widzimy zniecierpliwiony lud Izraela obozujący pod górą Synaj. Mojżesz wstąpił do Boga, który dał swemu ludowi prawo wyryte Bożym palce na dwóch kamiennych tablicach. Lecz zniecierpliwiony lud zwątpił w oczekiwaniu na Mojżesza i zażądał od Aarona: Zrób nam bogów, którzy pójdą przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, człowiekiem, który wyprowadził nas z ziemi egipskiej. Izraelici ulegli pokusie stworzenia sobie bożka, złotego posągu, który wydawał im się bliższy, bardziej realny, który miał zastąpić Boga żywego, Boga prawdziwego. To przestroga, którą człowiek musi wziąć sobie do serca bo i my często ulegamy tej pokusie, by zastąpić Boga w naszym życiu złotym cielcem naszych wizji i pragnień. Zamiast ufności pokładanej w Bogu widzimy ufność pokładaną w pieniądze, naukę, armię i własne siły. Zamiast gromadzić skarby w niebie, wciąż gromadzimy to, co zżerają mole i rdza…
Ludowi wybranemu wydawało się, że Bóg ich opuścił, że pozostawił ich samych sobie. Mojżesz długo nie wracał, więc w serce wkradło się zwątpienie, ale i strach. Izraelici potrzebowali widzialnego znaku Bożej opatrzności. I być może nam, Drodzy, w obliczu tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, te uczucia nie są obce. Może nam wydaje się tak samo? W nasze serca wkrada się zwątpienie, zniecierpliwienie, a wielu mówi o tym na głos i dosadnie. Bóg nas opuścił, Boga nie ma, Bóg umarł – mówiąc słowami Fryderyka Nietzschego. Takie tezy głosili również niektórzy teologowie w obliczu holokaustu i II wojny światowej. Ale są i tacy, którzy mówią „nie mieszajcie do tego Boga, to człowiek człowiekowi zgotował ten los, Bóg nie ma nic do tego”. Z drugiej strony widzimy jak ludzie na całym świecie jednoczą się w modlitwie prosząc o zaprzestanie walk i pokój. Skrajne reakcje, ale wszystkie wywołane bardzo silnymi, negatywnymi emocjami… Mi osobiście bardzo mocno utkwił w pamięci obraz z pierwszego dnia ataku, gdy ludzie spontanicznie klękali na ulicach miast Ukrainy i modlili się… Pokój, którym cieszyliśmy się w naszym regionie został tak nagle zburzony, zostaliśmy brutalnie obdarci z poczucia bezpieczeństwa. Jak cenny to dar człowiek dowiaduje się dopiero po jego stracie. Bo czy wcześniej byliśmy w stanie go właściwie docenić? Czy z taką samą gorliwością każdego dnia dziękowaliśmy Bogu w modlitwie za pokój? Odpowiedź wydaje się oczywista.
Ale Bóg nas, Drodzy, nie opuścił, bo sam złożył obietnicę „Nie opuszczę cię”. Sam Chrystus dał nam swoje Słowo: „jestem z wami po wszystkie dni…”. Jesteśmy Jego dziećmi. On jest z nami w każdej sytuacji i jak śpiewamy w jednej z pieśni: Bóg obiecał nad swym dzieckiem czuwać, wiernie też zadanie spełnia swe. Obietnica Jego strach usuwa: „Z każdym dniem posilę siły twe!”. Pamiętajmy, że Jego łaska i miłosierdzie objawia się w nas i przez nas, przez nasze ręce gotowe nieść pomoc i ratować tych, którzy uciekają przed wojną. Dlatego nie dajmy się zwieść, a w modlitwie bądźmy wytrwali. Bo modlitwa jest najlepszym orężem chrześcijanina.
Drodzy umiłowani, ten okres, który dziś rozpoczynamy, przez wielu zwany jest też Wielkim Postem. A na czym polega prawdziwy post, w którym Bóg ma upodobanie, pisał już prorok Izajasz. Post oznacza, że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz (Iz 58,7).
To jest nasze zadanie, które stawia przed nami Bóg, a w obliczu wojny nabiera ono szczególnego znaczenia. To dobre i piękne, że pomagamy, że otwieramy swoje serca i domy dla uchodźców, że uczestniczymy w różnego rodzaju zbiórkach. Często wypływa to po prostu z potrzeby serca. Ale prócz serca pamiętajmy, że potrzebny jest jeszcze rozum, byśmy robili to mądrze, by pomoc była skoordynowana i odpowiadała na konkretne potrzeby, by precyzyjnie trafiała do tych, którzy najbardziej jej potrzebują. O tym m.in. mówiliśmy na wczorajszej konferencji duchownych DPW we Włocławku. Że „Pomoc humanitarna to nie sprint, tylko maraton”, że wszyscy powinniśmy nastawić się na długofalowe działania.
Nie pozostawajmy więc obojętnymi. Nieśmy otuchę, wlewajmy w serca nadzieję, bądźmy zwiastunami ewangelicznej pociechy wypływającej wprost z krzyża naszego Zbawcy. Tylko solidarnie, nawzajem dodając sobie odwagi, pokładając całą naszą ufność w miłosiernym Bogu, możemy przezwyciężyć zło dobrem. Niech nasz tegoroczny post będzie wypełniony miłością do drugiego człowieka i okazywaną pomocą na różne sposoby, według własnych możliwości i wszystkim, którzy tego potrzebują.
W odniesieniu do słów, które były zacytowane przez Księdza Biskupa podczas ostatniego niedzielnego nabożeństwa, słów pastora Martina Niemӧllera, który napisał, że kiedy przyszli po niego, to nie miał kto już protestować, to dzisiejsze rozważanie chciałbym również zakończyć cytatem z polskiego poety okresu międzywojennego, Bruna Jasieńskiego:
Nie bój się wrogów – w najgorszym razie mogą Cię zabić.
Nie bój się przyjaciół – w najgorszym razie mogą Cię zdradzić.
Strzeż się obojętnych – nie zabijają i nie zdradzają, ale za ich milczącą zgodą, mord i zdrada istnieją na świecie.
Obyśmy nie byli tymi, których należy się strzec. Obyśmy nie pozostali obojętni i w tym kryzysie, który dotyczy nas wszystkich, dali dobre świadectwo naszej wiary. A niechaj dobry i łaskawy Bóg w tym nam dopomoże i wysłucha naszych błagalnych modlitw o pokój na świecie, o pokój w Europie, o pokój w Ukrainie.
Amen.