Przełom lipca i sierpnia dla grupy młodzieży z naszej parafii stał pod znakiem m. in. zabawy, integracji i górskich wędrówek. A wszystko to za sprawą międzyparafialnego wyjazdu do Karpacza. Tym, którzy się nie zdecydowali można tylko powiedzieć, że jest czego żałować!
Jeszcze zanim wzeszło słońce w piątkowy poranek 28 lipca grupa trójmiejskiej młodzieży pod opieką ks. Grzegorza Frydy wyruszyła pociągiem w podróż z Sopotu na Dolny Śląsk, gdzie wraz z rówieśnikami z Drogomyśla, Torunia i Cisownicy mieli spędzić kolejnych 10 dni. Bazą międzyparafialnego obozu był Ośrodek Wypoczynkowy „Przy Lesie” w Karpaczu, znajdujący się na wysokości niemal 900 m n. p. m. Oznacza to, że uczestników czekało wielokrotnie pokonywanie znacznych wysokości.
Z racji, że na dzień dzisiejszy pociągi docierają jedynie do Jeleniej Góry miejscem spotkania obozowiczów z północy i południa Polski była właśnie ta stacja końcowa. Stamtąd autokarem dotarli do Karpacza. Tam uczestnicy mogli korzystać z bogatego programu przygotowanego przez organizatorów.
Symbolem Karpacza jest ewangelicki kościół Wang, przywieziony ze Skandynawii za sprawą hrabiny Fryderyki von Reden (zachęcamy do zapoznania się z jego ciekawą historią), który znajduje się w odległości 10 min od ośrodka, w którym nasza młodzież zamieszkiwała. Nic więc dziwnego, że ogród wokół kościółka górskiego wraz z cmentarzem (na którym spoczywa m. in. Tadeusz Różewicz) był pierwszym miejscem, który w Karpaczu odwiedzili uczestnicy obozu.
Uczestnicy obozu mieli możliwość spędzenia wiele czasu na górskich szlakach. Udało się im odwiedzić malowniczo położone schronisko PTTK Samotnia w Kotle Małego Stawu, kaplicę św. Anny w Sosnówce wraz z Dobrym Źródłem, wodospad Szklarki, zaporę na Łomnicy w centrum Karpacza czy też miejski deptak. Oczywiście udało się zdobyć najwyższy szczyt w Sudetach – Śnieżkę (1603 m n. p. m). Do tego kilkukrotnie trzeba było zejść o 150 metrów niżej do najbliższego sklepu, żeby młodzież mogła zaopatrzyć się w produkty pierwszej potrzeby takie jak np. cola czy chipsy. Łącznie na górskich szlakach młodzież spędziła jakieś 21 godzin pokonując odległość około 46 km (suma zejść: 2865 m; suma podejść: 2467 m). Ponadto była wycieczka do huty szkła „Julia” w Piechowicach, gdzie uczestnicy mogli na własne oczy zobaczyć jak powstają kryształowe arcydzieła, a także wziąć udział w warsztatach malowania na szkle oraz grawerowania kryształu – efekty swoich prac zabrali ze sobą do domów. Był również czas na zwiedzanie Szklarskiej Poręby.
Poza wymagającymi górskimi wędrówkami młodzież miała możliwość regeneracji w Hotelu Gołębiewski, gdzie można było skorzystać z wielu atrakcji takich jak zjeżdżalnie, sauny, jacuzzi, grota solna i oczywiście różnych rodzajów basenów. Wieczorami dużą popularnością cieszyła się wspólna gra w mafię. Oprócz tego był kącik kreatywny, muzyczny, planszówki, a także rozgrywki w piłkę nożną, siatkówkę czy trambambulę. W połowie obozu odbyła się dyskoteka, gdzie oprócz wywijania w dowolny sposób, można było nauczyć się belgijki i innych wspólnych tańców. Do tego spragnieni tańca i śpiewu mieli możliwość poruszać się w rytmie Just Dance oraz zaśpiewać na obozowym wieczorze karaoke. W czasie tych różnych aktywności żaden z uczestników nie spędzał czasu zamknięty w swoim pokoju.
Podczas obozu nie zabrakło czasu na coś dla ducha. Każdego dnia był czas wspólnego śpiewu chrześcijańskich pieśni. Młodzież spotykała się także w dwóch grupach wiekowych na spotkaniach biblijnych, podczas których przypominane były przypowieści Jezusa. Był to również czas na lepsze poznanie się uczestników przez wspólne wykonywanie zadań w formie przedstawień teatralnych omawianych historii. W niedzielę natomiast obozowicze wzięli udział w nabożeństwie w kościele Wang, po którym mogli go zwiedzić wewnątrz i wysłuchać jego historii.
Można powiedzieć, że dzień 6 sierpnia i powrót z Karpacza był jednym z najtrudniejszych wyzwań, jakie nasza młodzież miała w te wakacje. I to nie ze względu na długą podróż. Mianowicie znajomości i przyjaźnie, które udało się nawiązać podczas wspólnych 10 dni razem, a także łączące wszystkich przygody z pewnością przez długi czas pozostaną żywe i będą powracać w wielu rozmowach. Może świadczyć o tym fakt, że pożegnanie z grupą z Drogomyśla i Cisownicy trwało do samego końca, a moment powitania z czekającymi z utęsknieniem rodzicami był maksymalnie odwlekany, by móc spędzić z sobą jeszcze trochę czasu. Do tego powtarzające się pytanie: czy pojedziemy też w przyszłym roku? Chyba nie pozostaje nam nic innego i w przyszłym roku powtórzyć tę niesamowitą przygodę – nawet w innym miejscu!
Jednak wcześniej będzie możliwość wspólnego spotkania się w Ozorkowie na Ogólnopolskim Zjeździe Młodzieży Ewangelickiej (6-8 października br.), na który jak co roku nasza Parafia się wybiera – już teraz zachęcamy do zapisów w kancelarii parafialnej i u ks. Grzegorza Frydy.